Weleda, Odżywczy balsam do ciała z rokitnikiem
Uwielbiam smarowidła do ciała. Kremy, balsamy, mleczka, byle nie olejki. A im ładniej pachnące, tym lepiej. Stosuję je po każdym prysznicu, dzięki czemu moja skóra jest w dobrej kondycji i zdecydowanie wolę te dobrze nawilżające niż natłuszczające. Dzisiaj zdam wam krótką relację jak sprawdził się u mnie balsam Weledy i czy jest wart swojej ceny.
Opis producenta: Dostarcza skórze substancji odżywczych i przywraca odpowiedni poziom nawilżenia.
Balsam do ciała z olejem rokitnikowym jest bogaty w naturalne witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe, będące jednym z najważniejszych komponentów komórek ludzkiego ciała i wspierających naturalne funkcje ochronne skóry. Pochodzący z toskańskich upraw biodynamicznych, cenny olej rokitnikowy regeneruje i jest wszechstronnym dobroczyńcą skóry.
Balsam do ciała z olejem rokitnikowym jest bogaty w naturalne witaminy i nienasycone kwasy tłuszczowe, będące jednym z najważniejszych komponentów komórek ludzkiego ciała i wspierających naturalne funkcje ochronne skóry. Pochodzący z toskańskich upraw biodynamicznych, cenny olej rokitnikowy regeneruje i jest wszechstronnym dobroczyńcą skóry.
Kremowy
i żółtawy, wskutek naturalnej zawartości karotenoidów w oleju
rokitnikowym, balsam został wzbogacony wyciągiem z malwy i masłem shea,
przynosząc skórze odbudowujący impuls oraz jedwabistą gładkość i
elastyczność.
Ożywia skórę i zmysły! Owocowy, świeży aromat
mandarynki, grejpfruta i pomarańczy sprawia, że codzienna pielęgnacja
ciała staje się ucztą dla zmysłów. Balsam
jest idealny do codziennej pielęgnacji ciała i jest bardzo dobrze
wchłaniany przez skórę. Ze względu na charakterystyczną wskutek wysokiej
zawartości prowitaminy A, złocistożółtą barwę, nie zaleca się
stosowania w zbyt obfitych ilościach.
Pojemność: 200 ml
Cena: około 60-70 zł
Cena: około 60-70 zł
Skład: woda,
olej sezamowy, alkohol, olej kokosowy, masło shea, stearynian glicerolu
SE, gliceryna, olejek rokitnikowy, zapach, olej z makadamii, wyciąg z
malwy, guma ksantanowa, skrobia z tapioki, alkohol cetearylowy,
limonen, linalol, cytronelol, benzoesan benzylu, salicylan benzylu,
geraniol, cytral, farnezol.
Informacje dodatkowe: Certyfikowany kosmetyk naturalny z częścią organiczną. Co
najmniej 70% składników pochodzenia naturalnego pochodzi z
certyfikowanych upraw organicznych i/bądź kontrolowanych dzikich zbiorów. Nie
zawiera składników pochodzących z martwych zwierząt, syntetycznych
środków barwiących, zapachowych czy konserwujących. Nie testowany na
zwierzętach. Produkt wegański.
Bardzo dużym plusem tego balsamu jest opakowanie - butelka airless z woreczkiem w którym znajduje się produkt, do którego nie dostaje się powietrze, co zapobiega rozwojowi bakterii. Pierwszy raz spotkałam się z zastosowanym w nim dozownikiem, ale sprawdza się doskonale! Jest bardzo higieniczny, a produkt nie zasycha i nie wypluwa zaschniętych glutków, co zdarza się w opakowaniach z tradycyjną pompką. Wyjście zablokowane jest przeźroczystą kuleczką, która szczelnie blokuje dostęp do zawartości. Konsystencja to bardzo lekkie mleczko, a zapach jest dokładnie taki jak opisuje go producent - świeży, cytrusowy, a jednocześnie otulający. Jest on jednak bardzo intensywny, ale w moje gusta wpisuje się idealnie. Aromat utrzymuje się na pościeli, piżamie a nawet w pomieszczeniu w którym był używany nawet do następnego poranka. Początkowo balsam może wydawać się tłusty, jednak bardzo szybko się wchłania, pozostawiając jedynie delikatną warstwę okluzyjną. Nawilżenie jest na wysokim poziomie jak na produkt o tak lekkiej konsystencji, podczas jego stosowania moja skóra była w bardzo dobrej kondycji, nie było mowy o przesuszeniach czy swędzeniu. Bardzo chętnie bym do niego wróciła i wypróbowała inne wersje zapachowe, gdyby nie cena. Tę buteleczkę otrzymałam w prezencie od mamy, jednak 60 czy 70 zł, gdy kosmetyk starcza jedynie na miesiąc, to dla mnie dużo. Taką kwotę wolę przeznaczyć na produkt do pielęgnacji twarzy, a balsam nie musi być jak dla mnie taki drogi, gdyż nie samym balsamem człowiek przez cały miesiąc żyje ;) Jednak jeśli natrafię na niego w okolicach 40 zł, na pewno zakupię ponownie.
A jaka jest kwota, jaką wy jesteście skłonne przeznaczyć na produkt do pielęgnacji ciała? Dajcie mi znać w komentarzu!
6 komentarze
O kurczę, trwałość zapachu robi wrażenie :D I bardzo urzeka mnie fakt, że dostajesz od mamy takie prezenty! Tj raczej fakt, że Twoja mama najwyraźniej zna się na składach i potrafi tak pięknie trafić w gusta! :) Ja zwykle doświadczam konstruktywnej, acz bezlitosnej krytyki każdorazowo, gdy próbuję podmienić domową drogerię na coś naturalnego :DD
OdpowiedzUsuńMoja mama się stara, też przekonuje ją stwierdzenie, że lepiej stosować do pielęgnacji naturę niż chemię, ale na składach się nie zna ;) Tutaj spisała się wspaniale, ale niestety często daje się nabrać na etykiety z napisem "naturalne", co niestety nie przekłada się na zawartość :(
UsuńI tak uważam, że to cudnie! Bardzo fajne podejście! :))
UsuńWOW! Czuć go jeszcze rano?! No co Ty! Nie każdy mógłby coś takiego znieść ale ja to pewnie byłabym zachwycona :-D W dodatku zapach cytrusów lubię.. brak tłustości też. Tylko faktycznie ta cena trochę przesadzona.. no gdyby wystarczył na pół roku to ok :-D
OdpowiedzUsuńJa czuję, ale ja wszystko wywącham z odległości kilometra, nic się przede mną nie ukryje xD Cena byłaby ok, gdyby pojemność była dwa razy większa ;>
UsuńMialam wersje zielona, cytrusowa. Strasznie lubilam!
OdpowiedzUsuńBrawa dla Mamci za gust kosmetyczny 😄😄😄